Cześć!
Przepraszam że nie wystawiłam " Opowieści Jorvilk " miałam lekko zepsuty komputer i napływ prezentów ale mogę wam powiedzieć że jeszcze dziś wystawie zaległy odcinek :) Miłego czytania!
" Przygotowania do spania "
Gdy dziewczyny dojechały do Winnicy , szczęściem baronowej jeszcze nie było , musiały przejść na drugą stronę winnicy i wejść do ich tymczasowego domu , miał on dołączona stajnię. Była sobota rano , bardzo wczesne rano , ale jakoś dziewczynom jak i koniom niezbyt chciało się spać . Gdy doszły do ich domowej stajni Arnaude powiedziała - By was tutaj trzymać potrzebujemy trochę siana, wełny do siodeł , uzd i czapraków , a tak że jedzenie , macie jakieś specjalne zachcianki ? - Konie zaczęły się zastanawiać pierwsza powiedziała Star Champion - Potrzebuje trochę owsa , orzeszków fistaszków , jabłka , marchewki i woda a i kolor siodła i czaprak to fiolet , uzda jasny niebieski . a i czy możecie mi jeszcze kupić świeżą trawę i skoro to jest winnica trochę winogron ? - Potem powiedziała Light - Ja poprosze ... a już wiem jabłka , melon , marchewki , owsa , suszonego siana świeżej trawy , kolor zestawu to morski z zielonym jasnym !!! - następnie odezwał się czarny koń Black - Ja mogę mieć ziarna słonecznika , jabłko , marchewka , owies , a ten zestaw czarno - szary - - Oh , skąd weżniemy tyle rzeczy ? - powiedziała Eva - Ja mogę sprawić siano , owies i świeżą trawe , winogrona da się załatwić , wełna jest specjalnością mojego kolegi Donalda , woda z naszego kranu ale reszta ? - powiedziała Arnaude , z nieco smutna miną - Ja mam pomysł ! Tropikalne owoce i marchewki plus orzechy i słoneczniki są w sklepie w srebrnej polanie mogę tam pojechać jeśli Black się zgodzi - Candia promieniała z radości gdy Black kiwną głową - a ja mam kolegę który zajmuje się metalowymi kawałkami do uzd i siodeł poproszę go o kilka - powiedziała Eva wyraźnie z siebie zadowolona. - Ale jak my tam dojedziemy to chyba 2 godziny drogi z winnicy , konno może i 3 ! musimy tam dojechać szybko , czy ktoś ma jakiś pomysł ? - Candia miała rację srebrna polana i wszystkie farmy były daleko od winnicy . Star uśmiechneła się i powiedziała - Oh użyjemy naszych skrzydeł mogą lecieć z szybkością 150 km/godz . To będzie szybkie i łatwe - - Jakich skrzydeł , czy masz na mysli upierzone ptasie skrzydła ? - wszystkie konie pokiwały głowami - a więc w drogę ! - powiedziała Eva biegnąc do wyjścia
Po godzinie , wszyscy byli już gotowi do wyjścia . Konie ustawiły się za płotem , by nikt ich nie zobaczył . Była godzina 5:38 i ulice nawiedzał mało ludzi , gdy dotrą na szóstą ludzi będzie już przybywać w marketach i na farmach , więc muszą się pośpieszyć . - Kidy start ?- spytała Candia zakładając kaptur bo dość mocno wiało - Hmmm , kiedy będziecie gotowe my już jesteśmy - Odpowiedziała Star grzebiąc kopytem w ziemi . -ok to wsiadamy ? - spytała podekscytowana Arnaude , Light klękła by Arnaude mogła szybciej wsiąść - To gotowa Arnaude ? Wsiadajcie szkoda dnia , z wiatrem się lepiej lata ! - odpowiedziała Light podskakując nisko . Eva wsiadła na Star , a Candia na Blacka - 1 ... 2 ... 3 ... i ... ! - powiedziała Star - wio! - to była Arnaude która zorientowała się że jej nogi obciera coś miękkiego i puszystego - O matk.... - powiedziała Candia ale nie dokończyła bo konie wystrzeliły w powietrze jak strzały a skrzydła rozpostarły się nad stajnia i wzleciały wyżej .
W połowie drogi Arnaude powiedziała do Light by skręciła w lewo do pobliskiej farmy znajomej rodziny . A Candia i Eva leciały dalej prosto widząc młyn na niedalekim wzgórzu . Arnaude wylądowała za farmą i zaczęła rozmawiać z osobą stojącą przy koniach . - Hej ! Czy ty to Barney ?- Ów osoba w zielonej czapce odwróciła się i spojrzała na nią z zapytaniem - Nie , ja to Marley a ty to?- - Anaude Moutainhand , dawna znajoma rodziny , znaczy moja mama była znajomą rodziny po jej odejściu chyba się no wiesz nie spotykaliśmy . - Marley spojrzał na nią i znów spytał - Pamiętam jakąś Arnaude , co cię tu sprowadza ? - - Potrzebuje przyjacielskiej pomocy , w sprawie produktów żywieniowych dla koni , potrzebuje owsa , siana , trawy , czy byłbyś w stanie mi dać po kilo z każdego ? - Marley powiedział - no dobra a poco ci , wcześniej nie przychodziłaś - - No tak wiesz bo kupiłyśmy konie niedawno i niewiem skąd narazie skąbinowac siano itp . - - Ok trzymaj tu chyba jest nierówne kilo ale tam jest trochę . - Arnaude załadowała wszystkie skrzynie na konia i pojeciała do miasta startując za stodołą .
Candia i Eva doleciały do miasta 10 minut potem . - Idę do marketu ty załatw te metalowe części ok?- powiedziała Candia i ruszyła kłusem do marketu zostawiając Evę w tyle . Gdy weszła do marketu zostawiając konia przed sklepem bez trudu odnalazła wszystkie rzeczy i zapłaciła za nie 360 szylingów i 12 sc . Gdy załadowała to na konia i ruszyła ku wyjściu spotkała Arnaude idącą do wschodnich schodów - Hej , widze że załatwiłaś wszystko jak należy , nie było problemów ? - Arnaude potrząsneła głową - A jak z tobą ?- - też nie a co z Krawcem i zestawami? - ide właśnie do niego - Po 2 minutach dotarły do młodego krawca imieniem donald - Dzień dobry składam zamuwienie na 3 zestawy jeden czarno-szary , drugi fioletowo - jasno niebieski a ten trzeci morsko - zielony , czy mamy jakieś szanse w termine - Krawiec spojrzała na Arnaude - Oh dla ciebie Arnaude zmieścimy się , wstawcie się na wizyte w przyszły czwartek - powiedział i mrugną porozumiewawczo .
Evangelinge rozmawiając z jej kolegą dowiedziała się tyle że musi przyjechać we tą środę po części do zestawów i podków . Wszystkie wracały z obładowywanymi końmi , wszystko umieściły na swoich miejscach . Potem wszyscy położyli się spać , dla każdego ta nocy była zabawienna , bo wszyscy byli padnieci .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz